W listopadzie lubię brodzić w suchych liściach, które pokryły dywanem ziemię. Las szumi i szeleści, wieje wiatr, czasem pada deszcz. Dookoła i w sercu trochę jest smutno, ponuro. Dni już krótsze. Kolorów coraz mniej, blakną, gasną… W tym szaroburym listopadowym pejzażu pojawiają się czasem intensywne barwy, uśmiechy, światło, ciepło… W długim płaszczu, wełnianej czapce wędruję…
