Listopad dookoła. Liście spadają z drzew, blakną kolory, słońca coraz mniej. Ale ja lubię też i taką jesień. Smutną, szarą, coraz chłodniejszą. Lubię wtedy wędrować po lesie, wdychać zapach drzew i mchu, słuchać szelestu liści pod butami. A potem wrócić zziębnięta do domu, położyć stopy na kaloryferach i pić gorącą herbatę z konfiturą pigwową. To takie moje chwile błogości, momenty szczęścia, o które dbam i które celebruję.
W niedzielne przedpołudnie wyjrzałam przez okno: w listopadowy krajobraz wkradła się gdzieniegdzie biel śniegu. Spakowałam do torby aparat fotograficzny oraz kilka zwierzątek uszytych przez Mimi i poszłam do lasu.
Zwierzątka biegały po leśnych ścieżkach, po mchu, między kolorowymi liśćmi, a ja podglądałam je przez obiektyw. I tak oto powstała magiczna opowieść o królikach, pieskach, żabkach, myszkach i kotkach.
Przytulanki zaprowadziły mnie do swojej bajki, pokazały swój piękny świat, pełen ciepła, serdeczności i dobrych historii. I oby z takich właśnie pięknych opowieści składał się nasz świat. Pielęgnujmy w sobie i między nami takie dobre chwile.