Pocztówki z Amsterdamu

Na przełomie grudnia i stycznia miałam przyjemność zwiedzać Amsterdam. Miasto kanałów, rowerów i domów na wodzie. Miasto w oparach marihuany. Miasto na chilloucie.

DSC_6147

Lubię odkrywać miasta z przewodnikiem książkowym pod pachą, aparatem fotograficznym na szyi i oczywiście za rękę z bliską mi osobą. Niespiesznie chodzić po uliczkach, zaglądać na podwórka i dziedzińce, oglądać wystawy sklepowe, obserwować mieszkańców i turystów. Jakie wrażenia przywiozłam z Amsterdamu?

DSC_6764a

DSC_6559

 

DSC_7069

DSC_6691

DSC_7184

DSC_7177

 

DSC_6298

DSC_6816a  DSC_7104a

DSC_6173
W Amsterdamie ciągle pada deszcz, jest buro i ponuro. A o tej porze roku jest tutaj jeszcze więcej szarości. Osobliwego uroku nadają miastu kolorowe iluminacje, wymyślnie ozdobione balkony i podwórka oraz barwni ludzie.

DSC_7261

DSC_6456

DSC_6437

DSC_7151

DSC_7145

DSC_6825

DSC_6938

Amsterdam to miasto rowerów. Ozdobionych girlandami kwiatów albo maskotkami, pomalowanych w kolorowe kropki. Rowerzyści w Holandii są uprzywilejowani i niektórzy tak samo kolorowi jak ich dwukołowe pojazdy. Najbardziej zadziwił mnie mężczyzna, który jechał na rowerze i… mył zęby.

 

DSC_7200

 

DSC_6620

DSC_6597

DSC_6805

DSC_6624
W Amsterdamie urzekły mnie domy na wodzie.  Z ogródkami, kanapami, fikuśnymi stolikami i krzesełkami oraz ubranymi w światełka choinkami na dachach. A przed nimi zaparkowane samochody i oczywiście rowery.

DSC_6812

DSC_7172

DSC_6672

DSC_6576

DSC_7165

Chyba nigdzie indziej nie ma tyle luzu, co tutaj. Na końcu dzielnicy Czerwonych Latarni znajduje się uniwersytet, obok domu publicznego jest przedszkole, a naprzeciwko kościół. Pełno coffee shopów i smart shopów. I wszędzie unoszący się zapach marihuany. Amsterdam. Miasto na chilloucie.

DSC_7217

DSC_6281

DSC_7051

DSC_7057